Randka w czarnym dymie
Do tej pory mi wstyd po tym, jak popisałem się na randce przed kilkoma tygodniami.
Umówiłem się z dziewczyną poznaną w sieci. Wymyśliłem, że podjadę do niej pod dom i gdzieś razem pojedziemy. Iza się zgodziła, no więc ja zacząłem szykować swoją furę, by prezentowała się odpowiednio.
Umówionego dnia, przyjechałem w umówione miejsce i z radością stwierdziłem, że Iza wygląda równie sympatycznie i pociągająco jak na fotce zamieszczonej w necie. Iza podeszła, przywitaliśmy się, następnie zasiadła w moim wehikule.
Ruszyliśmy w kierunku małej knajpki znajdującej się za miastem. Jedziemy, jedziemy, aż tu nagle przed oczami zaczęło robić się ciemno. W sekundę później, zorientowałem się, że z mojej fury wali czarny dym. Zatrzymałem się, wysiadłem i podniosłem maskę. W środku zobaczyłem bagnet od oleju leżący sobie swobodnie na boku.
No tak, poprzedniego dnia wieczorem coś mnie podkusiło, żeby uzupełnić olej. Najwyraźniej miałem już randkowy zawrót głowy i zapomniałem wsadzić bagnet na swoje miejsce. Zrobiłem to od razu i powiedziałem Izie co się stało. Pośmialiśmy się trochę i ruszyliśmy w stronę naszej knajpki. Dalej randka przebiegała już normalnie.
Autor: Wojtek
Zobacz również:
Randka w obłokach
Najdłuższa randka w moim życiu!